Posted by on 12 września 2022

  • Miejsce Imprezy: Łącko
  • Start Imprezy: 10/09/2022
  • Uczestnicy: Dominika, Marysia, Marek
  • Strona organizatora: http://mordownik.pl

Impreza pod znakiem deszczu. Padało przed, padało w trakcie i padało po. Na szczęście z przerwami. Ale ogólnie, mokro wszędzie.

Baza Mordownika to nowoczesny obiekt sportowy z dużą halą i wieloma zakamarkami, żeby wyspać się spokojnie.

Przywitanie odbyło się na sposób Łącki – śliwowicą.

W starcie udział wzięli: Dominika, Marysia i Ja. Oprócz tego mieliśmy silne zaplecze techniczne w postaci Tomka, który ze względu na kontuzję nie wziął udziału w maratonie, za to wspomagał organizatorów.

Odprawa o 6:40, krótkie objaśnienia wybranych punktów, rozdanie map i do przodu.

Pierwszy punkt PK12 na zaliczenie, żeby w ogóle być kwalifikowanym. To tak na wszelki wypadek, gdybyśmy innych nie zdobyli.

Potem PK10 – Góra Zyndrama. Można było zrobić krócej. Myśmy poszli drogą.

Następnym był PK9 – Według nas nie było ścieżki w terenie, która istniała na mapie. Ale poradziliśmy sobie tylko trochę nadrabiając drogi, żeby ominąć stromy wąwóz.

Byliśmy zachwyceni sadami z jabłoniami, gruszami i śliwami. Większość zadbanych, a niektóre stare i mroczne. W sumie, to całodzienne zaprowiantowanie można było zdobyć w terenie.

PK8 – nad sam punkt przyszło nam dostać się łatwo. Jednakże nie zauważyliśmy go, schowanego nieco za gałęziami. Poszedłem wzdłuż strumienia i przy powrocie, przechodząc pod drzewem nadziałem ucho o wystający konar. Myślałem, że będzie gorzej. Zakończyło się tylko na nieco głębszym zadrapaniu.

A punkt stał, tam gdzie zaczynaliśmy. Spóźnienie to jakieś 20 minut.

PK1 – Poszliśmy jarem, gdybyśmy jednak poszli drogą przez podwórko, wyszlibyśmy bezpośrednio na punkt. Nie było źle.

PK2 rozwidlenie wąwozów. Nie umiem znaleźć dobrego wytłumaczenia dla tej porażki. Dwa kompasy wskazywały odpowiedni azymut. Przeszliśmy wąwóz od dołu do góry i w dół. W sumie to nie wiemy dlaczego. Nie wiemy też dlaczego kompasy zaczęły wskazywać jednak inny kierunek i po odpowiednim namierzeniu, punkt odnalazł się bez problemów. Strata czasu? Na pewno więcej niż 30 minut. Za to zobaczenie Salamandry – bezcenne. Pominę mijające nas prawdziwki i podgrzybki.

Tutaj nastąpiło kolejne nieszczęście. Przy pierwszym rozpoznaniu mapy mieliśmy pójść do PK17 ale pominęlibyśmy PK3, niestety, zaczęliśmy już schodzić na wschód od PK2, co dołożyło nam pewnie ze 2km.

W końcu jednak PK3 zdobyte. Idziemy do PK17. Czesanie terenu, gdyż sądząc, że to już ten grzbiet, szukaliśmy punktu zbyt wcześnie. A szukaliśmy go nie w tym miejscu dlatego, że całkowicie nie mogliśmy się połapać ze skalą mapy. Miała to być 50k, jednak organizator powiedział, że raczej 40k ale i to nam się nie zgadzało. W końcu jednak punkt udało nam się namierzyć i skierowaliśmy się do kolejnego.

PK16 – największy fart i najmniej zrozumiałe wyliczenia czasowe. Szliśmy do niego pod górę, początkowo leśną drogą, po jej zakończeniu były już tylko drzewa, jeżyny i pajęczyny. I tak po tej wędrówce stanęliśmy bezpośrednio przed nagrobkiem, który był punktem charakterystycznym dla PK16.

Dalszą wędrówkę pokrzyżował nam znaczek „teren prywatny”. Zeszliśmy do Obidzy i tutaj nastąpiło podsumowanie naszych możliwości. Do końca limitu czasu pozostało 2h40m. Do przejścia ok. 15km. Nie zdążymy odnaleźć kolejnego punktu i jeszcze dotrzeć do bazy przed 21.

Tak więc ostatnie 15km pędziliśmy po 100% asfalcie. Do samego końca. Na mecie byliśmy 10 minut przed zamknięciem.

Tutaj zdaliśmy karty i odbyło się losowanie – nagrodą pocieszenia był cukierek albo, co oczywiste Śliwowica Łącka.

Posted in: Imprezy
Tags: