Posted by on 21 listopada 2021

Było nocnie z niespodzianką.

A niespodzianką była odległość, czy nawet bliskość miejsca wydarzenia.

Pilawa – przynajmniej dla nas, gdyż inne trasy swój Start miały w okolicach Garwolina, czy Zabieżki.

Gdy przyszedł nasz czas, odebraliśmy karty startowe, mapy i ruszyliśmy w ciemną noc.

Nasza trasa to Tatrzańska 1, a nazwa mapy „Łucznica Off-Road”.

Przejście trasy to obejście lasami wsi Łucznica z ogniskiem w trakcie oraz rozwiązaniem trzech zadań.

Ze znajdowaniem punktów nie było większych problemów. Poza trzema pomyłkami.

Zadziwiające w tym roku było to, że bardzo drużyny podróżowały stadnie. Nie to, że ze sobą razem, tylko, że zawsze gdzieś obok mijało się inny zespół, często ten same wielokrotnie. W zeszłych latach bywały sytuacje, że przez pół godziny nie widać było żadnej obcej lampki.

Dużo czasu straciliśmy szukając PK3, którego lampion zerwał jakiś przeciwnik tego typu imprez. Wpisaliśmy na karcie BPK, zrobiłem zdjęcie, które wysłałem budowniczemu i polecieliśmy dalej. Strata – to przynajmniej pół godziny.

PK1 – Chyba jakiś łatwy, bo nikt go sobie nie przypomina. 😀

PK2 – Było małe zamieszanie z kompasem ale ostatecznie dotarliśmy z 3 minutowym opóźnieniem.

PK3 – opisane wyżej

PK4 – Szło się i szło wzdłuż rowu, aż do jego zakrętu. A tam cyk… i lampion.

PK5 – Chwilowo się rozdzieliliśmy, ja poszedłem dalej, niepotrzebnie, bo Tomek z Dominiką wychwycili punkt wzrokiem bezbłędnie.

PK7 – Bez większych problemów, gdyż punkt był umieszczony na skrzyżowaniu drogi i linii energetycznej.

PK8 – Pomnik w lesie z zadaniem w tle. Zrobiłem zdjęcie tabliczki, której daty były przedmiotem wyliczeń. Zostawiliśmy to na ognisko.

PK9 – Ognisko z kiełbasą. Kiełbasa dobra, musztarda była, herbata i oczywiście obowiązkowe zdanie karty i map do przechowania. Tutaj czasu się nie traci, chyba, że ktoś koczuje dłużej niż 1h, bo tyle wynosi limit odpoczynku. My poszliśmy chyba po 15. Czasu szkoda, a noc długa.

PK10 – Cypelek. Taka podpucha organizatorów. Samotne drzewo w lesie, bo resztę stanowiły pnie po wycince, lampion błyszczy w świetle latarek z kilkuset metrów – punkt podbity… nie ten. Właściwy był nieco dalej. Więc strata.

PK11 – Nie wyglądało to lepiej. Też straciliśmy mnóstwo czasu, nie tylko my. Z prostej drogi poszliśmy na azymut i…. wyszliśmy na tę samą drogę robiąc magiczny zwrot o 180 stopni. Coś tam na końcu znaleźliśmy – oczywiście nie ten punkt. Pewnie, gdybyśmy poprawnie namierzyli PK10, ten byłoby nam też łatwiej znaleźć.

PK12 – to taka formalność, chociaż przez jakiś czas sądziłem, że idziemy po równoległej drodze. Jednak, gdy ta się skończyła to wiedzieliśmy, że pozostało nam już iść tylko do góry. Trafienie było celne.

PK13 – Znowu wylądowaliśmy nie przy tym punkcie, mimo, że mniej więcej zgadzało się wszystko, i strumień i droga. Utrudniło nam to późniejsze szukanie PK14

PK14 – Taki punkt na czuja i doświadczenie. Rzeźba terenu zgadzała się z mapą. Podbiliśmy punkt na karcie i w drogę.

PK15 – udało nam się dojść do niego rowem. Okazało się, że to punkt z zadaniem, którego jednak nie zaliczyliśmy – coś o 1 stopień większa różnica niż pozwalała tolerancja.

PK16 – Droga nas sama do niego zaprowadziła – co prawda zarośnięta mocno ale koleiny jeszcze się odznaczały w trawie. Podbiliśmy punkt i lecieliśmy dalej bo i tak podstawowy limit czasu został sporo przekroczony.

PK17 – taki odskok od głównej drogi.

Meta – udało się dotrzeć. Prowadził do niej kawałek prostej ale zarośniętej, mokrej ścieżki, a jeżyny wbijały się mocno kolcami w spodnie.

Tutaj była kiełbasa, drożdżówki i do wyboru mapa lub książka dla każdego uczestnika.

W sumie, skończyliśmy na 12 miejscu na 39 drużyn, uzyskując 134 punkty… karne. Przekroczyliśmy czas podstawowy o 58 minut.

Z nami zgubić się w lesie, to jak z innymi znaleźć.

[Dwa ostatnie zdjęcia: Ula Smykowska – dziękujemy. Dodatkowe (C) w opisie zdjęcia pod ikoną [i]]

  • Wyniki

  • Galeria Google Photo
    Posted in: Imprezy