To tylko dwie godziny od Garwolina. Pojechaliśmy więc rano w sobotę, bez noclegu. To był dobry pomysł. Baza znajdowała się w szkole. zostaliśmy bardzo ciepło powitani przez organizatorów, czyli Łukasza wraz z ekipą.
Odebraliśmy karty startowe, numery i czekaliśmy na odprawę oraz start.
Jak zwykle, nasza ekipa poszła pod prąd, w związku z tym kolejność była nieco inna niż pozostałych, co jednak wyszło nam na dobre.
Pierwszy był punkt najbliżej bazy, potem wróciliśmy na główną trasę i podjęliśmy wyzwanie zdobycia PK20. Strome podejście tylko nas rozgrzało.
A poniżej przedstawię kilka interesujących PK, które zdobyliśmy.
Większość, jak na Jatkę przystało zostało ustawionych w punktach bardzo turystycznie nietypowo. I to jest ogromny plus tej imprezy. To nie są bezimienne, kolejne „rozwidlenia jaru”, czy „skrzyżowanie drogi w lesie”, tylko interesujące miejsca z punktu widzenia historii, turystyki, geologii.
Oczywiście nie mogło zabraknąć Ambony w PK 23.
W PK24 znajduje się jaskini Piekło pod Skibami. Nie gdzieś obok, tylko w samym jej środku. Wokół niej stoi kilka drewnianych rzeźb biesów i innych stworów.
W drodze do PK31, które znajdowało się u podnóża wapiennych skał minęliśmy punkt żywieniowy. Jak ustaliliśmy – brakowało tylko grilla z karkówką.
PK27 – Altana, bardzo nowa tuż obok wieży ciśnień. Niecodzienne sąsiedztwo, zwłaszcza, że przechodziliśmy przez teren szpitala.
PK8 – Szczyt góry. Nazwa mało zachęcająca ale wejście odbywało się w sąsiedztwie ruchliwej Trasy S7, punktu żywieniowego i leśnego przejścia dla zwierząt.
Byliśmy także w dwóch innych kamieniołomach PK25 – Powalone drzewo. Łukasz chyba za wcześnie opisał ten punkt, gdyż z powalonego drzewa pozostał mały wykrot, a pień został obcięty kilka dni wcześniej. Kamieniołom ten jest turystycznie dobrze ogarnięty.
Innym kamieniołomem był PK32. Kamieniołom w Czerwonej Górze. Zaniedbany ale tutaj także niejedna impreza się odbyła.
Najbardziej intrygującym i zdumiewającym punktem był PK19 – Kapsle. Długo się zastanawialiśmy, co to oznacza. Aż nie doszliśmy do punktu. To bardzo sprytne rozwiązanie. Karteczka „mówi”, że zamiast wyrzucić kapsel w krzaki, można go wbić w pieniek, który stoi obok. Zrobił się z tego ładny kolorowy pniak.
Naszym ostatnim punktem do zdobycia był PK29. Umiejscowiony tuż przy skraju rzeki, pod mostem.
Teraz już droga prosta do szkoły. W sumie, zdobyliśmy 17 punktów kontrolnych, gliniany medal i piwo. W stołówce czekała na zwycięzców potrawka z kurczaka lub makaron ze szpinakiem.
Potem nocleg na sali i rano krótkie zwiedzania Kielc. Kadzielnia oraz poszukiwanie najstarszej kieleckiej piekarni. Piekarnia została znaleziona lecz, w niedzielę nieczynna.